W zeszłym tygodniu przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie zapadł wyrok w sporze klienta z mBankiem (dawnym BRE Bankiem), na mocy którego bank zobowiązany został prawomocnie do zwrotu blisko 2,9 mln zł tytułem zwrotu świadczenia nienależnego pobranego przez bank w ramach rozliczenia tzw. transakcji CIRS.
Stan faktyczny w przedmiotowej sprawie wyglądał następująco. Firma była związana z bankiem umową kredytu złotówkowego. Bank zaoferował klientowi produkt, który miał służyć zabezpieczeniu stóp procentowych, poprzez zamianę stopy dla kredytów złotówkowych na niższą stopę dla kredytów w jenie japońskim w ramach tzw. transakcji CIRS. Zawarta w sierpniu 2008 r. transakcja zaczęła generować straty już kilka tygodni później, ostatecznie produkt (opisywany przez bank jako zabezpieczający przed ryzykiem kursowym i stóp procentowych) został zamknięty przez klienta w 2012 r. ze stratą ok 2,9 mln zł. Po rozliczeniu transakcji firma wystąpiła do sądu o zwrot tego świadczenia. Sąd I Instancji oddalił powództwo uznając, iż bank dochował wszelkich standardów kontraktowania i obowiązków informacyjnych i jednocześnie nie wykorzystał swojej przewagi kontraktowej w stosunku do klienta.
Sąd Apelacyjny przyjął odmienne ustalenia faktyczne i prawne niż Sąd I Instancji, co skutkowało zmianą zaskarżonego wyroku i orzeczeniem co do istoty tj. zasądzeniem na rzecz klienta dochodzonej kwoty, blisko 2,9 mln zł wraz z odsetkami od 2012 r. Z ustnych motywów rozstrzygnięcia wynika, iż Sąd Apelacyjny uznał sporną transakcja CIRS za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego oraz wykraczającą poza granice swobody kontraktowania i naturę czynności, w konsekwencji za nieważną. Biegły sądowy potwierdził, że sporna transakcja miała charakter spekulacyjny, wystawiała klienta na nieograniczone ryzyko walutowe, przy jednoczesnym braku równoważnego ryzyka po stronie banku. Transakcja ta nie była adekwatna do profilu działalności i potrzeb gospodarczych klienta. Sąd uznał zachowania przedstawicieli banku za naganne, gdyż to bank zaproponował produkt o określonych parametrach, jednocześnie bank znał sytuację klienta i jego potrzeby gospodarcze, miał wiedzę, że klient nie jest zainteresowany spekulacją na walucie, na czerpaniu dodatkowych korzyści wynikających ze zmiany kursu, miał świadomość niedopasowania produktu do pozycji klienta, że produkt w sposób znikomy zabezpieczy go przed ryzykiem stóp procentowych a jednocześnie wystawi na nieograniczone ryzyko walutowe. Takie działania banku Sąd Apelacyjny uznał za naruszające dobre obyczaje oraz zasadę uczciwości i zaufania klienta a samą umowę za sprzeczną z naturą transakcji zabezpieczających. Jednocześnie Sąd dostrzegł, iż zawarcie transakcji poprzedzone zostało zaniechaniem udzielenia przez bank rzetelnych informacji o mechanizmach produktu, zagrożeniach i ryzykach. Sąd Apelacyjny nie miał wątpliwości, iż na pracownikach banku spoczywały obowiązki informacyjne, (chociażby standardy wyrażone w dyrektywie MiFID pomimo braku ich implementowania) takie jak przedstawienie informacji w sposób pełny, rzetelny i niewprowadzający w błąd.
To kolejna sprawa, w której miałem przyjemność reprezentować klientów, i w której udało się przekonać sąd powszechny do nieważności produktu bankowego – obok wcześniejszych spraw dotyczących kredytu walutowego (vide http://www.adwokatwolkiewicz.pl/2017/11/16/witaj-swiecie) i opcji walutowej (vide http://www.adwokatwolkiewicz.pl/2017/12/21/wygrana-klienta-opcyjnego-z-bankiem-citi-handlowy/). To pokazuje, iż wbrew wyobrażeniu przedstawicieli banków, ich produkty nie są dotknięte dogmatem doskonałości i niewzruszalności oraz podlegają kontroli sądowej, także z punktu widzenia zgodności z zasadami współżycia społecznego, jak każda inna umowa cywilnoprawna.